Felieton Kingi Siodłak: Ciało po ciąży – jak myśli potrafią skomplikować rzeczywistość

cze 7, 2022

Najpierw jest Wielkie Niedowierzanie i Ważna Informacja: ciąża! Pod sercem pojawiło się maleństwo. Następnie przychodzi czas na pierwsze wyzwanie, czyli jeszcze większa troska o ciało i o dziecko, które zaczyna się rozwijać. Kobieta przyjmuje suplementy, próbuje się nie stresować, dba o swoje ciało, zdrowo się odżywia, patrzy z podziwem na swój rosnący z dnia na dzień brzuszek. A potem przychodzi rozwiązanie i szczęście w postaci małego człowieka. I co jest dalej?

Hormony, spadek nastroju, niewyspanie, stres związany z laktacją, kolki, ząbkowanie. To nie jest krótki dystans, to maraton w którym radzimy sobie czasem gorzej, a czasami lepiej. O tych lepszych momentach oczywiście mówi się nam łatwiej. Na moim instagramie, dzieląc się macierzyństwem, również mówiłam tylko o tych dobrych stronach,  idealnych, radosnych. Nikt przecież nie widział dnia kiedy mój syn miał swoje pierwsze kolki, okropnie płakał, a ja razem z nim. W takich momentach zapominamy o sobie, bo troska o drugiego człowieka jest naszym priorytetem.

Dla mnie połóg pod względem fizycznym był łaskawy, ale głowa nie potrafiła zaakceptować tego, co stało się z moim ciałem. Umysł nie potrafił zrozumieć, że ciało mogło się tak diametralnie zmienić, mimo że przez wiele lat uparcie i systematycznie trenowało. Przecież to nielogiczne, prawda? Rozstępy, naciągnięta skóra, dodatkowe kilogramy stały się jednym wielkim kompleksem, który odebrał pewność siebie. No a umysł… On to dopiero jest przebiegły, bo zaczął podrzucać niechciane myśli:

Coś ci tu wystaje.

Widzisz, już się w to nie mieścisz.

Boże, jaka ja byłam szczupła.

On na pewno widzi moje rozstępy.

Wszyscy na treningu będą widzieć, że przytyłam.

Nie masz już w ogóle kondycji.

I wiesz co? To bullshit. Teraz o tym wiem, ale te kilka miesięcy życia z takimi myślami naprawdę dało mi w kość. To wszystko po prostu siedziało mi w głowie.

Moje złe myślenie o sobie i o tym, że ktoś może sobie coś złego o mnie pomyśleć, zbiegło się z otrzymaniem tłumaczenia najnowszej książki Wilczej. Zaczęłam czytać i coś nagle coś zaskoczyło. To było jak wykrzyknięte w niespodziewanym olśnieniu głośne “Eureka!”. Zrozumiałam, że moje myśli nie mogą mieć na mnie wpływu. Nie jestem gruba tylko zmieniło się moje ciało – ja mam na nie wpływ, mogę wrócić do ćwiczeń, mogę zrobić wszystko, aby poczuć się lepiej. Jeżeli mój mąż mówi mi, że jestem atrakcyjna – to jestem atrakcyjna, a moje myśli, które mówią inaczej po prostu mnie okłamują. Chcą wpłynąć na moje emocje, chcą, abym czuła wściekłość, smutek, rozżalenie. Ale one nie mogą przecież dyktować, tego co czuję.

Tak samo to, co ktoś uważa o mnie, nie zmieni tego, jakim jestem człowiekiem, tak samo moje myśli nie zmienią tego, co o sobie sądzę. Ufam sobie, akceptuję siebie. KOCHAM SIEBIE – z wszystkimi tymi elementami mojego ciała, które kiedyś uważałam za gorsze i nieatrakcyjne, a teraz patrzę na nie z czułością. Daję sobie miejsce na lepsze momenty, daję sobie miejsce na płacz, wściekłość i frustrację, robię wszystko w zgodzie ze sobą. Zrozumiałam, że emocje są nam potrzebne, nie powinniśmy ich blokować, ignorować. Żyję w zgodzie z nimi, ale nie pozwalam na to, aby ktoś narzucał mi, co mam czuć, co mam myśleć. Jeżeli moje myśli nie mają na mnie wpływu, to myśli innych osób również nie powinny go mieć.

A kiedy przychodzą momenty zwątpienia, kiedy myśli za bardzo wirują w mojej głowie i przysłaniają mi świat, powtarzam sobie: to tylko myśl. Myśl jest i za raz jej nie ma. Myśl odlatuje.

Przedstawiam fragment książki najbardziej dał mi do myślenia:

“Nie tworzysz świadomie myśli ani uczuć. To znaczy, jeśli poproszę cię, żebyś wyobraził sobie teraz Wielki Mur Chiński, jesteś w stanie przywołać jego obraz. Na co dzień nie funkcjonujesz jednak, aktywnie przywołując konkretne rzeczy. Doświadczenie wytwarza się w, ale nie dzięki tobie.

Skoro nie bierzesz odpowiedzialności za doświadczenie, które przez ciebie przepływa, i świadomie nie wytwarzasz myśli ani uczuć, po jaką cholerę miałbyś się za nie osądzać? To jakbyś obwiniał się za pogodę w twoim mieście.

Spójrz, czy skoro nawiedza twoje miasto, jest twoja? Czy mówi coś o tobie jako o człowieku?

Twoje uczucia i myśli nie są ani trochę bardziej osobiste czy znaczące niż pogoda. Jedynie myślałeś przez długi czas w ten sposób. Odkąd tylko byłeś dostatecznie duży, żeby poddawać refleksji siebie i swoje myślenie. Odkąd byłeś dostatecznie duży, żeby kurczowo chwycić się przepływającego, zmiennego doświadczenia i odnieść je bezpośrednio do siebie, masz wrażenie, jakby twoje doświadczenie było tobą. Jakby psychiczne przeżycie przekazywało trwałą prawdę o tym, kim jesteś i jak wygląda twoje sedno.

Tak nie jest. Nie przekazuje i nie wygląda.

To była najzwyklejsza w świecie pomyłka.

Gdy nie chwytamy się kurczowo czasowej formy, okazuje się, że nasze doświadczenie zmienia się szybciej i naturalniej. Jest mniej poważne, lżejsze, jak obracanie kalejdoskopu po to, żeby zobaczyć, jak różne formy może przybierać światło.

Mamy do przeżycia całe spektrum różnokolorowych myśli, uczuć i interpretacji jako część naszego ludzkiego doświadczenia, bez utraty z pola widzenia faktu, że to, kim jesteśmy, to mądra, kreatywna, bezkształtna energia, źródło wszystkiego.

***

Czy dostrzegasz, że niekiedy bardzo osobiście odbierasz myśli i uczucia? Czy potrafisz wyobrazić sobie wolność płynącą z nietraktowania ich jako czegoś osobistego?”

fragment książki “To tylko myśl” autorstwa dr Amy Johnson, str. 86-88

Wilcza

W Wydawnictwie Wilcza koncentrujemy się na książkach coachingowych, psychologicznych, motywacyjnych i poradnikowych. Wydajemy pozycje sprawdzone i bardzo cenione za granicą.

Dołącz do nas